Od lewej: Kuba Wagner, Jolanta Marcolla, Małgosia Wołyńczyk (fot. Anna Pszonka) |
"To było niezwykłe spotkanie - zasypiający Pałac i flamenco buchające przez otwarte okna - wianek czarownic i lalki szukające miłości - jestem pewna, że ktoś został w cukierni i nadal czaruje!" - napisała na FB na stronie spotkania Urszula Buczkowska Marchetti.
W pełni zgadzam się z opinią Uli. To było rzeczywiście niezwykłe spotkanie. Gorąca atmosfera nie dotyczyła tylko powietrza, ale emocji, które wzbudziły prace Jolanty Marcolli, muzyka w wykonaniu Jakuba Wagnera i żywiołowy taniec
Małgosia Wołyńczyk (fot. Anna Pszonka) |
Nie wiem tylko, czy wysoka temperatura rozpaliła dyskusję, czy może prowokująca sztuka filmowa Joli, a może wypowiedziane z przedziwnym gniewem słowa jednego z gości, czy podniesione głosy innych osób? Co właściwie podgrzało atmosferę spotkania? Prawdopodobnie wszystko po trochu. Chwilami nie nazwałabym tego, co się działo w cukierni, dyskusją. Dzięki osobom, które słuchają tylko swojej wypowiedzi i próbują narzucić wszystkim swoje zdanie, radykalnie stwierdzając, że: "To nie sztuka, to mechaniczny kicz! Nic nie znaczący!", inni odważają się głośno sprzeciwić, bronić swoich racji, dzielić swoimi poglądami na temat sztuki. Padło na przykład stwierdzenie, że nie można mówić o postępie w sztuce, bo sztuka to wielość rozwiązań, wypowiedzi, objawień.
Przez moment miałam wrażenie, że czarownice powołane do życia przez Jolę cieszą się, że sztuka wzbudza tyle emocji, że goście bronią za wszelką cenę swoich poglądów, denerwują się, że inni nie myślą tak jak oni, nie słuchają, nie dają dojść do głosu. To, co Jola stworzyła, nie pozostało obojętne. Może, mimo wyjaśnień autorki, to co oglądali było dla niektórych kompletnie niezrozumiałe, ale z pewnością dało do myślenia. Jeśli czyta to Pan, który tak bardzo się wzburzył, to mam dla niego radę, aby starał się słuchać innych, a nie tylko siebie, to więcej zrozumie.
Andrzej S. Grabowski (fot. Anna Pszonka) |
Spokojne były także lalki, o których Ula napisała, że szukają miłości.
Lalki i czarownice można oglądać w cukierni do 9 września br., filmy są dostępne bez ograniczeń na stronie: http://www.marcolla.pl/. Zapraszam do zapoznania się z pracami Jolanty Marcolli, do odkrywania swoich emocji, które powstaną w zetknięciu ze sztuką. Czego Państwa zdaniem szukają lalki? Czy czarownice są straszne? Czy spłonęłyby na stosie w Andaluzji ogarniętej inkwizycją?
Pełna emocji była Małgosia, która chyba wszystkich oglądających jej taniec zaraziła swoją energią. Niesamowite wrażenie robi synchronizacja tancerki z gitarzystą. Widziałam wcześniej występ Małgosi z towarzyszeniem Kuby Wagnera oraz pieśniarki flamenco Evy Piñero Mesa, dlatego wiedziałam o czym mówi Małgosia, opowiadając, jak inaczej tańczy się do samej gitary, a inaczej do śpiewu. Pierwotnie flamenco to był śpiew, który towarzyszył wędrówce, dlatego teraz to on rządzi w trakcie występu. Do niego dopasowuje się taniec, jemu towarzyszy rytm wybijany nogą, dłońmi, uderzaniem wszystkich strun w gitarze na raz. Rytm, który brzmi jak tętent końskich kopyt, jak uderzenia młotem o kowadło.
Zasłuchani, zaczarowani, zapatrzeni (fot. Anna Pszonka) |
Dziękuję Muzeum Pałacu w Wilanowie, w którego gościnnych progach odbywają się spotkania współorganizowane przez Fundację andART.
Cukiernia jest w trakcie zmian. W nowych rękach p. Jarka Uścińskiego, właściciela restauracji Moonsfera, powoli nabiera innego kształtu.
Andrzej S. Grabowski prezentuje "Duende" (fot. Anna Pszonka) |
Muzeum Pałac w Wilanowie oraz firma Winsor&Newton ufundowały drobne upominki dla bohaterów 21. spotkania z cyklu "Zmysły Sztuki" .
Kolejne spotkanie odbędzie się 12 września br. O tym, kogo będziemy gościć, napiszę w kolejnym poście.
Więcej zdjęć ze spotkania można zobaczyć na stronie "Zmysłów Sztuki" na FB.
Barbara A. Maciążek