niedziela, 12 maja 2013

Jak się śpiewa śmiech? - Recenzja z XIX spotkania z cyklu "Zmysły Sztuki"

   Głos Iwony Tober wlał się kaskadą w każdy zakamarek Królewskiej Cukierni Wilanowskiej. Dźwięk wypłynął przez otwarte okna, zatrzymał przechodzących turystów, pogładził płatki magnolii na dziedzińcu Pałacu, powędrował nad pałacowe ogrody. Jestem pewna, że nawet ptaki zamilkły na chwilę i zwróciły uwagę na belcanto - piękny śpiew, który był im tego wieczoru konkurencją.  
Iwona Tober skończyła śpiewać arię Lauretty.
Po prawej zasłuchany prof. Jerzy Nowosielski
(fot. Anna Pszonka)
   Bez mikrofonu, wzmacniaczy, cudów techniki. Mocno, aksamitnie i wzruszająco zabrzmiała aria Lauretty "O mio babbino caro" z opery "Gianni Schicchi" Giacomo Pucciniego. Sopran Iwony zaczarował gości, którzy tłumnie przybyli na XIX spotkanie z cyklu "Zmysły Sztuki". I tych we wnętrzu Cukierni ozdobionej obrazami oraz rysunkami prof. Jerzego Nowosielskiego, i tych, którzy z powodu braku miejsca, siedzieli przy stolikach ustawionych przed Cukiernią. 
   Na początku spotkania obejrzeliśmy dwa materiały filmowe, które wprowadziły nas w temat i nastrój. 
   Pierwszym był film z cyklu "Zmysły Sztuki Dawniej i Dziś", w którym prof. Jerzy Nowosielski odpowiada na pytania dotyczące technik malarskich, jakimi charakteryzowała się Szkoła Holenderska w XVII wieku. Pretekstem do tej rozmowy jest obraz z kolekcji wilanowskiej pt. "Szewc" oraz tajemnice jakie niesie w sobie jego historia. 



   Drugi film, który można obejrzeć w moim poprzednim poście zapraszającym na spotkanie, to nagrania wystąpień Iwony Tober m.in. z czasów, kiedy śpiewała w zespole Mazowsze. Do tego posta dołączam nagranie arii Lauretty. Niestety, nie z XIX spotkania, niemniej warto posłuchać Iwony Tober śpiewającej liryko-koloraturowym sopranem o tym, jak młoda, zakochana dziewczyna błaga ojca, aby umożliwił jej małżeństwo z wybranym. 


   
   XIX spotkanie było nie tylko plastyczne, muzyczne, filmowe, ale również... dydaktyczne. 
   Prof. Jerzy Nowosielski przeprowadził krótki, niezwykle dowcipny i obrazowy wykład na temat nauki rysowania. Jak powiedział, nie każdy może nauczyć się malowania, ale każdy może nauczyć się rysować. Ponieważ toczyła się dyskusja o talencie, zdolnościach i umiejętnościach, Andrzej S. Grabowski przytoczył słowa swojego ojca, Juliana Grabowskiego, również artysty malarza: "Niedźwiedzia można nauczyć jeździć wokół cyrkowej areny, ale niedźwiedź sam nie pojedzie rowerem z Krakowa do Warszawy." I tak jest z tworzeniem. Można nauczyć się pewnych czynności, posiąść technikę, ale to nie wystarczy, by być twórcą. 
Mini wykład prof. Jerzego Nowosielskiego
(fot. Anna Pszonka)
    Z kolei prof. Jerzy Nowosielski odniósł się do zdolności - jednych można nauczyć czegoś w miesiąc, inni, aby opanować to samo, potrzebują pół roku, a jeszcze inni te same efekty uzyskają po latach. 
   Odnosząc się do swojej dziedziny, Iwona Tober przyznała, że ze śpiewem jest znacznie trudniej. Sam słuch muzyczny nie wystarczy, bo trzeba mieć warunki głosowe. Niektórzy mają warunki, ale nie mają słuchu.  
    Nauka śpiewu jest dość skomplikowana. Nie można zajrzeć do gardła, spisać czy wyrysować technicznie, co i jak uruchomić, by wydobył się taki a nie inny głos. Trzeba z pewnością rozwinąć wyobraźnię. 
Iwona i aria Lauretty
(fot. Anna Pszonka)
   A jak uczyła się Iwona? Tak jak dawniej bywało, gdy uczeń miał pasję, to szukał mistrza i wędrował, wyruszyła z domu, by terminować u Haliny Mickiewiczówny. Opowiadając o tym, jakich metod używała jej mistrzyni, przytoczyła m.in. taki przykład: "Wyobraź sobie, że masz głowę przeciętą w okolicy ust. Górną połowę odchylasz daleko do tyłu i wydobywasz głos." Spróbują Państwo? 
   Właśnie, a jak się śpiewa śmiech? Okazuje się, że tak samo jak się śpiewa inne dźwięki, otwierając rezonatory i uderzając w nie. Jakby śmiech był rozpisany w nutach. Hmmm... Proste?  
   Rozmawiając o inspiracji, bo ten temat zawsze ciekawi naszych gości, dotarliśmy do natury. 
   Zarówno prof. Jerzy Nowosielski obserwuje przyrodę i z niej czerpie tematy do swoich prac, tak i Iwona Tober podgląda świat natury - słucha śpiewu ptaków i w pewnym sensie uczy się od nich. Co ciekawe, podczas gdy sopranistka podsłuchuje ptaki i ozdobniki jakie tworzą te małe stworzenia, basy podglądają... krowy. Od nich uczą się miękkich, niskich dźwięków. Szkoda, że współczesny człowiek tak mało skupia się na otaczającej go naturze, tak mało słyszy, tak słabo i powierzchownie widzi. Może spróbują Państwo wsłuchać się rano w śpiew ptaków? Niektóre zaczynają swoje trele już około godziny 3 nad ranem. Polecam.
"Zielone korytka" i goście delektujący się
Aksamitną Aidą© (fot. Anna Pszonka)
   W obrazach prof. Jerzego Nowosielskiego, czule zwanych przez artystę "korytkami", można dostrzec elementy przyrody. Na przykład w "zielonych korytkach" odbija się ogród pielęgnowany przez Basię, żonę Jerzego. W obrazach zawieszonych nad drzwiami Cukierni jest zaklęty ruch, wibracje piór ptasich. Rysunki natomiast, jak to kokieteryjnie ujął profesor, są zbliżone do jego charakteru, czyli delikatne. Poza przyrodą i przestrzenią, w jego pracach pojawiają się detale architektoniczne, formy geometryczne, pełne napięć emocjonalnych albo wręcz przeciwnie - miękkie i łagodne.
   A na dowód tego, że inspiracja błąka się przedziwnymi ścieżkami, to "korytka", czy właściwie ich kształt, są dalekim wspomnieniem chorągwi - cienkich, pionowych płacht z filmów Akiro Kurosawy, które wiele lat temu fascynowały profesora. 
Aksamitna Aida© (fot. Anna Pszonka)
   Co jeszcze łączy Iwonę Tober i prof. Jerzego Nowosielskiego? Oboje sięgają do historii. Profesor, którego fascynuje technologia, dawne techniki malarskie, maluje w oparciu o twórczość historyczną. Iwona Tober śpiewa głównie repertuar XIX-wieczny, opery werystyczne. 
   Oboje potrafią pięknie, obrazowo, dowcipnie mówić o swojej pracy, pasjach, inspiracji. Przekazują mnóstwo emocji w swojej twórczości. 
   Ponieważ wszystko niestety kiedyś się kończy, tak i XIX spotkanie, pełne wrażeń wzrokowych i słuchowych, dotarło do finału - do prawdziwej słodkości o nazwie "Aksamitna Aida©", wspólnego cukierniczego dzieła prof. Jerzego Nowosielskiego, Iwony Tober i Andrzeja S. Grabowskiego. 
   Zaskoczyła mnie dyskusja na temat informowania o ciastku przed spotkaniem. Niektórzy goście woleliby nie wiedzieć wcześniej, jaka ciastkowa uczta nas czeka, a inni wręcz przeciwnie, chcieliby widzieć na zaproszeniu projekt ciastka. Która opcja przeważy na następnym spotkaniu, 13 czerwca br.? Nie wiem, ale jestem bardzo ciekawa, bo to będzie spotkanie XX jubileuszowe, na które już Państwa zapraszam.
Ciastko palce lizać... (fot. Anna Pszonka)
   Andrzej S. Grabowski, kurator "Zmysłów Sztuki", dziękuje Muzeum Pałacu w Wilanowie i Królewskiej Cukierni Wilanowskiej, goszczących nas w swoich pięknych barokowych wnętrzach, firmie Per Aarsleff Polska, dzięki której możemy raczyć się znakomitym tokajem - tym razem innym, bardziej wschodnim, dostarczanym przez Winiarnię Lippóczy Pince Sztyler & Hegedus, oraz firmie Savel - oficjalnemu przedstawicielowi firmy Winsor&Newton znanej z produkcji doskonałej jakości farb, mediów i akcesoriów malarskich. Zarówno Muzeum Pałac w Wilanowie, jak i firma Savel przygotowują upominki dla artystów, których gościmy na "Zmysłach Sztuki".
  Obrazy i rysunki prof. Jerzego Nowosielskiego można oglądać w Królewskiej Cukierni Wilanowskiej do 10 czerwca br. Zapraszam serdecznie!
  Więcej zdjęć ze spotkania zamieściłam na profilu "Zmysły Sztuki" na FB.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz