czwartek, 3 grudnia 2015

Nie wracajmy jeszcze na ziemię – refleksje po 35. spotkaniu z cyklu „Zmysły Sztuki” w Wilanowie

    Ciemne wnętrze, szelesty, zapalają się płomyki, jeden,dwa, kolejne... i rozbrzmiewa śpiew. Chór kameralny Endorfina powitał gości 35. spotkania z cyklu Zmysły Sztuki utworem, który w nastroju nawiązał do części prac Andrzeja S. Grabowskiego prezentowanych w Oficynie Kuchennej. 
Chór kameralny Endorfina
   Asamblaże, bo je mam na myśli, stały się pretekstem do rozmowy o tradycji portretu trumiennego, wywodzącej się z Egiptu (portrety fajumskie), a bardzo popularnej w XVII i XVIII wieku wśród polskiej szlachty. Najstarszym znanym portretem trumiennym w Polsce jest wizerunek Stefana Batorego z końca XVI wieku. Co ciekawe, ten gatunek portretu sarmackiego nie ma swojego odpowiednika w kulturze innych państw europejskich. Wydaje mi się, że nikt poza Andrzejem S. Grabowskim obecnie nie tworzy w takiej formie. Jego „portrety trumienne” mogłyby dzisiaj służyć jako element pochówku pewnych zjawisk czy grup społecznych. Na przykład pochodzący z lat 80-tych „dla czerwonego plemnika”, czy - jakże aktualny w ostatnich tygodniach, a także sprzed lat - „dla Europejczyka”, inspirowany lekturą książek Oriany Fallaci.
   Andrzej S. Grabowski pokazał na spotkaniu, że jest nie tylko kuratorem Zmysłów Sztuki, nie tylko twórcą mocnych kolorystycznie prac malarskich, czy zmuszających do refleksji, pełnych odniesień do współczesnego świata, portretów trumiennych, nie tylko kreatorem recycled art (jako przykład może posłużyć laptop na kominku), ale także twórcą grafik, fotografii, logotypów, plakatów, broszur, katalogów, reklam... Pokazał, że zajmuje się edukacją artystyczną, odkrywa młode talenty, opiekuje się uzdolnionymi amatorami (kurator Królewskiej Akademii Sztuki), ale również wymyśla, organizuje i prowadzi plenery i wydarzenia malarskie (Malować każdy może). Pisze scenariusze i reżyseruje artystyczne filmy („Zmysły Sztuki Dawniej i Dziś”, „Kalendarze Wilanowskie”). Zajmował się scenografią, choreografią, teatrem, poezją, tańcem... Na issuu.com zamieściliśmy prezentację, którą częściowo pokazaliśmy na spotkaniu (link do prezentacji), w której można przeczytać o większości projektów oraz, korzystając z linków, obejrzeć filmy, o których była mowa. 
 
Plakat z "dla Europejczyka"
(fot. Mażena Sezonow)
 Myślę, że przybliżył widzom siebie, a jednocześnie zaznaczył, że nie jest dla niego ważne, czy się podoba innym to, co robi. Dopóki ma wewnętrzne przekonanie o słuszności swoich działań, dopóki jemu się podoba to, co robi, to będzie to robić.

   Jak napisała do nas po spotkaniu Sylwia Lorenc (która także była naszym gościem na 29. Zmysłach Sztuki): „Dla mnie bardzo ciekawe i w pewnym sensie odkrywcze było to, że to co tworzymy czy odtwarzamy nie musi podobać się wszystkim. Niby człowiek o tym wie, ale ciągle się szarpie, szuka a tak naprawdę chodzi o nasze postrzeganie - bo niby zewnętrzne, słyszalne, widzialne - ale tak naprawdę głęboko wewnętrzne. Gdzieś tam oddajemy innym naszą duszę, coś co nas wyróżnia, coś co czujemy w dany sposób indywidualnie i niepowtarzalnie.”
   W pewnym stopniu, przez tą wielość i różnorodność aktywności twórczej, Andrzej S. Grabowski zdominował spotkanie. Można go trochę usprawiedliwić tym, że było to podwójny jubileusz – 35. Zmysły Sztuki i jednocześnie jego urodziny (oczywiście wybrzmiało gromkie „Sto lat!”). W tym dniu wypadało także Święto Dziękczynienia, dlatego też padło wiele podziękowań dla publiczności, która tak licznie przybywa od pięciu już lat oraz dla twórców, których gościliśmy dotychczas na Zmysłach Sztuki. Na jubileuszowym spotkaniu pojawił się Grzegorz Śmigielski - bohater pierwszego spotkania, które odbyło się 4 listopada 2010 roku. Byli również uczestnicy ostatniego, 34. spotkania, Kasia Duda i Marek Ruff. Ucieszyła nas niezmiernie obecność prof. Mariana Nowińskiego (3. Zmysły Sztuki), Franciszka Maśluszczaka (9. ZS), prof. Tadeusza Gadziny (32. ZS), Bartosza Kowalskiego (30. ZS), Tomka Opałki (24. ZS), Jolanty Marcolli (21. ZS), Ani Polarusz i Kasi Kochańskiej (16. ZS).  

  Co ciekawe, po raz pierwszy gościliśmy na Zmysłach Sztuki dyrygenta. Andrzej
Andrzej S. Grabowski, Barbara A. Maciążek i
Sławek Kiełbowicz (fot. Mażena Sezonow)
S. Kiełbowicz, zwany Sławkiem, choć na pierwsze imię ma Andrzej, to jakoś drugie bardziej się przyjęło, nie miał łatwo w tym natłoku informacji i wydarzeń. Trzeba jednak przyznać, że te chwile, w których Sławek dochodził do głosu wybrzmiewały bardzo mocno, bo to istny wulkan energii. Kiedy mówi, to tak jakby dyrygował, tak wiele w nim ekspresji.

   Obu naszych gości łączy nie tylko pierwsze imię i inicjał drugiego, ale także opieka artystyczna nad uzdolnionymi amatorami, odkrywanie talentów i rozwijanie pasji, czy to śpiewu, czy malarstwa. 
   Sławek jest także kolejnym przykładem na to, jak ważną rolę odgrywa dom i artystyczne otoczenie. W jego przypadku mama, przemiła i ciepła osoba (była z nami na spotkaniu), miała ogromny wpływ na jego edukację twórczą i rozwój muzyczny. Natomiast u Andrzeja nie tylko jego Tata, Julian Grabowski, zaraził go malarską pasją i edukacyjnym zacięciem, ale także inni członkowie rodziny Grabowskich, którzy tworzyli i działali na uczelniach artystycznych, czy to we Lwowie, czy Krakowie, chyba przekazali mu specjalny gen.
   Tak jak w przypadku muzyków czy śpiewaków, których gościliśmy na Zmysłach Sztuki, ważnym wątkiem związanym z kierowaniem orkiestrą czy chórem, był niezmienny dylemat – czy jest to twórcze, czy odtwórcze działanie? Na ile może sobie pozwolić dyrygent, interpretując utwór? Zawsze ciekawiło mnie, czy batuta jest nieodłącznym atrybutem dyrygenta. Okazuje się, że nie. Można dyrygować całym ciałem, ale także można dawać sygnały samym wzrokiem, nieznacznym ruchem palców. Np. w czasie wykonywania przez Chór kameralny Endorfina pierwszego utworu było tak ciemno, że właściwie niewiele było widać z ruchów Sławka, a jednak chór sobie znakomicie poradził. W trakcie spotkania Sławek sprawił, że wszyscy wykonaliśmy pewien, nieskomplikowany utwór, posłusznie poddając się jego kierownictwu. Było przy tym trochę zabawy i śmiechu.
 
Pokaz dyrygentury :)
 Chór zaprezentował bardzo różny repertuar – od pieśni renesansowych, przez współczesne polskie utwory, ale także angielskie, takie jak „Every Breath You Take” z repertuaru The Police, i na specjalne życzenie Andrzeja utwory The Beatles. A tak oto członkowie chóru skomentowali spotkanie (wpis na FB): „Drogi Mistrzu Andrzeju Grabowski! Mistrzu pędzla i gawędy! Luminarzu sztuk rozmaitych! My - Chór kameralny "Endorfina" - byliśmy zaszczyceni tym, że mogliśmy w Twoim towarzystwie uwalniać Zmysły Sztuki oraz Endorfiny. Dowiedzieliśmy się wielu ciekawych rzeczy i zjedliśmy wiele ciekawych ciastek. A podniebienia spłukaliśmy szlachetnym nektarem. Zaś możliwość celebracji przy okazji Twoich urodzin, to już czysta, żywa i nieskrępowana przyjemność. Pozostajemy w uniżeniu – Endorfiniści.”

   Niesamowitym wydarzeniem była prezentacja gry na pile. Sławek nie tylko zagrał melodię, która nie przypominała fragmentu ścieżki muzycznej do filmu grozy, ale także udzielił krótkiej lekcji Sylwii Lorenc. Zdradzę Wam, że po tej próbie okiełznania piły i smyczka, Sylwia – znakomita flecistka – nachyliła się do swojego męża, Mariusza, i powiedziała: „Kupisz mi piłę? Kupisz? Będę grała!”. A później Kasia Duda – wspaniała skrzypaczka – powiedziała, że też chciałaby popróbować gry na pile, bo to fascynujący instrument. Ciekawe, czy ktoś jeszcze skusi się i spróbuje tej trudnej sztuki?
Sławek i jego piła :)
   Czas mijał niepostrzeżenie... Był poncz, znakomity tokaj, numerowane ciastko „Niespodziewanka” (osoba, która wylosowała ciastko nr 11 wygrała jedną z prac Andrzeja), życzenia pisane wierszem autorstwa Ewy Bukszy (przeczytane przez autorkę), kwiaty, obrazy (na zdjęciu uwieczniony od Kasi Nowakowskiej), książki, farby Goldeny od p. Tadeusza Sawickiego (maluje.pl)...
  35. spotkanie to było wielkie święto nie tylko dla Andrzeja S. Grabowskiego, ale także dla pasjonatów Zmysłów Sztuki.   
   Za to, że od pięciu lat możemy realizować tak fantastyczny projekt, chcemy podziękować Pawłowi Jaskanisowi, Dyrektorowi Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie, Arkadiuszowi Bachanowi z firmy PerAarsleff Polska, Tadeuszowi i Arturowi Sawickiemu z firmy Savel (www.maluje.pl), Monice Kalecie i Jarkowi Uścińskiemu z Oficyny Kuchennej, Jerzemu Sztylerowi z Winiarni Lippóczy Pince, Stanisławowi Kozyrze z firmy Bodoni. 
   Więcej zdjęć ze spotkania można zobaczyć na naszym fanpage'u na FB: https://www.facebook.com/zmyslysztuki/.
   Kolejne Zmysły Sztuki dopiero w lutym 2016 roku. Będę wkrótce pisać o tym, czyją twórczość będziemy mogli wówczas poznać :)


Barbara A. Maciążek
Chór & The Beatles

Kasia Nowakowska i Andrzej S. Grabowski


Andrzej S. Grabowski prezentuje pracę Kasi


Upominek od p. Tadeusza Sawickiego & firmy Savel

Andrzej S. Kiełbowicz udowadnia, że piła potrafi piłować ;)

Sylwia Lorenc i nauka gry na pile :)

Ewa Buksza czyta jubileuszowy wiersz :)
(fot. Mażena Sezonow)
Ciastko "Niespodziewanka"
(fot. Mażena Sezonow)

Szczęśliwe ciastko nr 11 i niespodziewana nagroda :)
(fot. Mażena Sezonow)

I kto wylosował ciastko nr 11.? :)

Nasza wspaniała publiczność i chór Endorfina






1 komentarz: