poniedziałek, 29 października 2012

"Zmysły Sztuki" po raz piętnasty

   Po niektórych spotkaniach z cyklu "Zmysły Sztuki" siadam do komputera i od razu, pełna wrażeń, piszę. Ale bywa, że odwlekam, odkładam na kolejny dzień, wertuję notatki, oglądam zdjęcia, układam w głowie kolejne zdania. Tak dzieje się najczęściej wtedy, kiedy mam po spotkaniu mieszane uczucia i nie wiem, jak je ująć. Czy obiektywnie, tak po prostu, zdać tradycyjną relację? Czy może podejść subiektywnie? 
Anna Maria Huszcza, Anna Nosowicz
i ciastko Pauza na Zmysły© (fot. Anna Pszonka)
   "Zmysły Sztuki" w swoim założeniu są spotkaniami w duchu kawiarnianej bohemy - swobodne, niekiedy ekscentryczne, trochę wbrew konwenansom. Osoby, które przychodzą po raz pierwszy, już na wstępie dziwią się, że siedzimy przy stolikach, zamiast jak na zwyczajnym wernisażu wędrować od obrazu do obrazu z kieliszkiem wina w ręku, by po kilku minutach wyjść, bo właściwie nie ma co robić... 
   Tu jest zupełnie inaczej. W Wilanowie spotkanie trwa i trwa. Delektujemy się dziełami sztuki i znakomitym tokajem. Pijemy kawę słodzoną miodem, parzoną w specjalny sposób. Co więcej, mamy okazję zjeść wyjątkowe ciastko© stworzone przez bohaterów spotkania. To jedyne takie miejsce na świecie, gdzie ciastka© są opatrzone prawami autorskimi. Ale przede wszystkim możemy zadać bohaterom "Zmysłów Sztuki" pytania, także te niewygodne, te podchwytliwe, pobudzające do dyskusji. Możemy dowiedzieć się dlaczego, w jaki sposób, gdzie, po co?
Obrazy Anny Nosowicz. Jednemu z gości
obraz z lewej przypomina gondolę:-)
(fot. Anna Pszonka)
   To, co jeszcze różni nasze spotkania od zwyczajnych, tradycyjnych wernisaży, to dobór artystów. Zawsze jest coś, czasami na pierwszy rzut oka nieoczywistego, co łączy bohaterów "Zmysłów Sztuki". Kurator zawsze wychwytuje ten niezwykły łącznik. 
   Jego zdaniem bohaterki XV spotkania łączy... przestrzeń. Anna Nosowicz buduje przestrzeń w swoich wielkoformatowych obrazach czy w muralach. Anna Maria Huszcza tworzy monumentalną, przestrzenną muzykę
   I właśnie tej przestrzeni zabrakło mi w prezentacji multimedialnej, która otworzyła spotkanie. Miałam wrażenie, jakbym patrzyła na program o postaciach, które już odeszły z tego świata. Pompatyczny i monotonny głos lektora pogłębiał to odczucie. Aż trudno mi uwierzyć, że autorką prezentacji jest młoda osoba. Na szczęście muzyka ilustrująca materiał była ciekawa. Druga prezentacja, którą obejrzeliśmy w trakcie spotkania, ukazująca obrazy Anny Nosowicz ilustrowane muzyką Anny Marii Huszczy (a może odwrotnie - prezentująca muzykę ilustrowaną obrazami?), była z mojego punktu widzenia ciekawsza, mimo że warstwa dźwiękowa rozedrgała mój organizm.  
  Kurator zauważył, że prezentacja odchodzi od przyjętej przez nas bohemy kawiarnianej i szybko reanimował ducha spotkania oraz pobudził do dyskusji.  Bo chodzi o to, by rozmawiać, a nie być biernym widzem.
Hmm... A co przedstawia obraz nad kominkiem?
(fot. Anna Pszonka)
   Było dużo pytań, począwszy od tego podstawowego, co inspiruje nasze bohaterki? 
   Czy i w jaki sposób fascynacja językiem włoskim oraz podróże do Włoch wpływają na twórczość Anny Nosowicz? Ania lubi dynamikę podróży, zmianę miejsca, przemieszczanie się pociągiem, autobusem. Kolory i kontrasty Włoch. Intensywne spotkania z ludźmi. Wszystko to utrwala na zdjęciach, które są dla niej rodzajem notatek, szkiców z podróży. Punktem wyjścia do obrazu jest coś realistycznego, fragment uchwycony z rzeczywistości. Formy buduje spontanicznie, więc efekt końcowy jest inny od tego, co powstało na początku. Stąd pewnie wiele osób dostrzegło tak duży realizm w poniekąd abstrakcyjnych obrazach. Mieliśmy okazję pobawić się w zgadywanki czy wolne skojarzenia, co jest przedstawione na obrazach prezentowanych w Królewskiej Cukierni Wilanowskiej? Jeden to może nocny miejski pejzaż, inny gondola w Wenecji, czy wielka ryba? Niektóre z interpretacji dziwiły Anię, ale ciekawe pomysły na to, co w jej założeniu jest przedstawieniem czegoś zupełnie innego (nie chciała zdradzić czego), dostarczyły jej oraz gościom sporo radości
Od prawej: Anna Nosowicz, Anna Maria Huszcza,
Aleksandra Nikiel (fot. Anna Pszonka)
   Annę Marię Huszczę inspiruje przede wszystkim taniec, rytmika, wyczuwanie czasu, muzyki ruchem, poprzez ciało. Ponieważ Anna Maria została przedstawiona jako artystka multimedialna, to wywołało temat "multimedialności". Co to takiego? Anna Maria opowiedziała o specjalizacji multimedialnej - przedmiocie studiów, który zawiera m.in. zajęcia z zakresu filmu, fotografii, analizy dźwięku w filmie czy narracji w fotografii cyfrowej. W jej działaniach multimedialność to łączenie kompozycji z tańcem. Anna Maria dużo i chętnie opowiadała o sobie, odpowiadała na pytania i dyskutowała z gośćmi. Mówiła o wyobrażeniu tańca, o tym, że gdy słucha utworu, to widzi go od razu jako taniec. O komponowaniu tak, jak podpowiada jej kolor, bo dźwięki można widzieć jako kolory. 
   Wiele emocji wywołały pytania: Czy artystą się jest, czy się bywa? Kiedy nasze bohaterki czują się artystkami? Kiedy się nimi poczuły? I czy nie nadużywa się obecnie słowa "artysta"? 
   Ciekawe, jak różne były reakcje na te prowokacyjne pytania i jak różne padły odpowiedzi. 
   Anna Nosowicz dojrzale, spokojnie i krótko powiedziała, że nie używa tego określenia. Mówi o sobie, że jest malarką. Czuje się artystką w momencie tworzenia oraz kiedy widzi, w jaki sposób to, co stworzyła, działa na inne osoby. 
   Anna Maria Huszcza czuje się artystką w trakcie koncertowego wykonania utworu swojego autorstwa, gdy wracają do niej emocje, które towarzyszyły jej podczas komponowania. Żartobliwie dodała, że po wykonaniu bywa różnie. 
Aleksandra Nikiel gra "Od nieba do nieba"
(fot. Anna Pszonka)
   Natomiast Aleksandra Nikiel, która towarzyszyła naszym bohaterkom, grając ujmująco na skrzypcach utwory Anny Marii, podeszła do pytania bardzo emocjonalnie. Odniosłam wrażenie, że na nią prowokacja podziałała najmocniej. Ale przecież interpretując czyjś utwór, grając w szczery sposób, możemy też być twórczy i wpływać na sposób myślenia innych osób.
   Pokusiłam się o poszukanie definicji słowa "artysta". Otóż w łacinie początkowo słowo to oznaczało człowieka, który uczy się sztuk pięknych. Do XVIII wieku artystę kojarzono z dobrym rzemieślnikiem, a następnie z twórcą dzieła sztuki. 
   Zatem, czym się różni artysta od zwykłego człowieka? Artyzmem, czyli zdolnością do tworzenia rzeczy pięknych i doskonałych? 
   Czy może w przypadku spotkań z cyklu "Zmysły Sztuki" powinniśmy używać terminów i "artysta" i "twórca", w zależności od dziedziny, którą reprezentuje dana osoba, w myśl strasznie prozaicznej, ale jednocześnie porządkującej definicji sporządzonej dla określonych przepisów (Dz.U. z 2007 r. nr 11, poz. 74 z późn. zm.), według której: "Za artystę uważa się osobę wykonującą zarobkowo działalność artystyczną w dziedzinie sztuki aktorskiej i estradowej, reżyserii teatralnej i estradowej, sztuki tanecznej i cyrkowej oraz w dziedzinie dyrygentury, wokalistyki, instrumentalistyki, kostiumografii, scenografii, a także w dziedzinie produkcji audiowizualnej reżyserów, scenarzystów, operatorów obrazu i dźwięku, montażystów i kaskaderów." Podczas gdy: "Za twórcę uważa się osobę, która tworzy dzieła w zakresie architektury, architektury wnętrz, architektury krajobrazu, urbanistyki, literatury pięknej, sztuk plastycznych, muzyki, fotografiki, twórczości audiowizualnej, choreografii, lutnictwa artystycznego oraz sztuki ludowej, będące przedmiotem prawa autorskiego."?  
Andrzej S. Grabowski wręcza upominki
ufundowane przez Muzeum Pałac w Wilanowie
oraz firmę Winsor & Newton
(fot. Anna Pszonka)
   Oto jak inspirujące, pobudzające do myślenia i poszukiwań są spotkania z cyklu "Zmysły Sztuki":-)
   Dziękuję Dyrekcji Muzeum Pałacu w Wilanowie za to, że gości nas w swoich królewskich progach. Sponsorom - firmie Per Aarsleff Polska i Winsor & Newton (maluje.pl), patronom medialnym - magazynowi "Weranda" i portalowi kurier365.pl oraz oczywiście Królewskiej Cukierni Wilanowskiej.
   Obrazy Anny Nosowicz będą prezentowane w Cukierni Wilanowskiej do 27 listopada br. Zatem, kto nie był na spotkaniu wciąż jeszcze ma szanse zobaczyć prace, o których tu była mowa. Podczas degustacji ciastek©, m.in. "Pauzy na Zmysły"©, można także zobaczyć materiał filmowy. Zapraszam serdecznie!     
    Kolejne spotkanie odbędzie się 29 listopada br.

2 komentarze:

  1. Pięknie opisane spotkanie,czytając relację poczułam się tak, jak bym była jeszcze w kawiarni Wilanowskiej.Druga prezentacja obraz i muzyka była wspaniała.Obrazy przy tak połączonej muzyce dla mnie zaczęły się poruszać.Wręcz realistycznie można odczytać, co artystka chciała pokazać w tych obrazach. A ciastko i tokaj dopełniło całość spotkania. Czekam zawsze z niecierpliwością na każde spotkanie z cyklu "Zmysły Sztuki". Przykro mi,że w listopadzie nie będę mogła być na spotkaniu,na pewno też będzie bardzo ciekawe i pouczające.Zachęcam do uczestnictwa w czwartkowych spotkaniach w kawiarni Wilanowskiej.Stała bywalczyni.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałam jeszcze dodać, że to jest zawsze uczta dla ciała i duszy. Stała bywalczyni.

    OdpowiedzUsuń