Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zdjęcia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zdjęcia. Pokaż wszystkie posty

piątek, 26 lutego 2016

Sztuka wyboru, czyli refleksje z 36. spotkania z cyklu „Zmysły Sztuki” w Wilanowie

   Podziwiam osoby, które niemal od zawsze wiedzą, co chcą w życiu robić, dążą do realizacji marzeń i w rezultacie w dorosłym życiu zawodowo oddają się swojej pasji. Dlatego też jestem pełna podziwu dla gości 36. spotkania z cyklu „Zmysły Sztuki” - prof. dr hab. Elżbiety Gajewskiej - flecistki, kameralistki i pedagoga oraz Edyty Dzierż - malarki i performerki, które już w dzieciństwie odkrywały w sobie pasje artystyczne.
   Posłużę się tu słowami, które zamieściła na FB Malina - jedna z uczestniczek ostatniego spotkania: Dla mnie to był mega ciekawy wieczór, szczere i głębokie podejście do rozmowy o narodzinach sztuki w każdym twórcy indywidualnie... O muzyce, jako wyrażeniu indywidualnego życia, wrażliwości i umiejętności. Życie to oddech, harmonia i rytm, a zatem muzyka... Potem o kojarzeniu kolorów i form w malarstwie z dźwiękami i emocjami... Dziękuję za zaproszenie :)
Od lewej: Andrzej S. Grabowski,
Elżbieta Gajewska i Edyta Dzierż, fot. M. Sezonow

   Zarówno Elżbieta, jak i Edyta ujęły mnie także swoją szczerością w tym, co mówią i robią, tworzą. Na spotkaniu dzieliły się swoimi przemyśleniami, doświadczeniami, opowiedziały o źródłach inspiracji, ale także zachęcały do dyskusji. Tak o Edycie Dzierż napisał na jej FB'owym profilu Jan: ...byłaś jak zawsze naturalna, bez grama zadęcia, i taką Cię lubię... a wieczór znakomity, wreszcie normalni ludzie...
   Myślę, że „Zmysły Sztuki” zawsze były tak ciekawe, bo Andrzej S. Grabowski stworzył program, który był nie tylko artystyczno-edukacyjny, ale jednocześnie bardzo interaktywny. To on, począwszy od trudnego wyboru pary twórców, nawiązania z nimi kontaktu, przekonania do udziału w czymś innym niż typowy wernisaż czy wieczór autorski (zwłaszcza, że udział w programie był nieodpłatny!), poprzez spotkania organizacyjne, wybór prac, aż do powieszenia wystawy, dopilnowania stworzenia autorskiego ciastka i w końcu do najbardziej wymagającego - poprowadzenia samego spotkania, czuwał nad wszystkim. Dzięki umiejętnemu podsycaniu dyskusji, prowokowaniu do wynurzeń, udało mu się otworzyć wielu twórców, którzy dotychczas bali się mówić o swojej pracy, warsztacie twórczym, inspiracji, początkach, poszukiwaniach. Na naszych spotkaniach mówili o tym, o czym wcześniej nie rozmawiali z tak dużym gronem ludzi. Po „Zmysłach Sztuki” przyznawali, że myśleli, że nie dadzą rady, a na spotkaniach trudno im było odebrać mikrofon :)
Andrzej S. Grabowski
fot. Mażena Sezonow

   Dla twórcy cyklu, kuratora, Andrzeja S. Grabowskiego były to spotkania wymagające dużego zaangażowania czasowego i emocjonalnego, a także przygotowania merytorycznego. Przez 36 spotkań pokazał tak różnorodnych twórców i tak różne dziedziny sztuki, że można by było zbudować na tej bazie program studiów podyplomowych.
   Żeby ten ogrom pracy nie pozostał bez materialnego śladu, chcielibyśmy wydać publikację „Zmysły Sztuki” (w ramach działalności Fundacji andART). Będzie to wydawnictwo nietypowe. W druku ukaże się książka zawierająca plakaty oraz creda artystyczne twórców, których gościliśmy na 36 spotkaniach, a w chmurze znajdą się wszystkie relacje, filmy, zdjęcia. Dostęp do chmury będzie znajdował się w wydawnictwie.




   Na „Zmysłach Sztuki” spotkaliśmy się w gronie ludzi, którzy chcą wiedzieć więcej, chcą doświadczać, poznawać, odkrywać, nie boją się myślenia i dzielenia z innymi swoim zdaniem. To niemożliwe, że to ostatnie spotkanie. Chcę więcej takich inspirujących wydarzeń! – skomentowała na FB Gosia.
   To ostatnie spotkanie dostarczyło nam dodatkowych artystycznych wrażeń, bo uczestniczyliśmy w procesie tworzenia obrazu! Edyta Dzierż, zainspirowana utworem „Cadneza” na flet i perkusję, skomponowanym przez Martę Ptaszyńską, pokazała nam, oczywiście w pewnym skrócie, na czym polega proces twórczy. Z uwagą śledziliśmy każdy ruch malarki. Czasem wyglądało tak, jakby Edyta dyrygowała orkiestrą, jej ruchy współgrały z dźwiękami fletu i perkusji, na co zwrócił uwagę prof. Tadeusz Gadzina (gość 32. „Zmysłów Sztuki”).
Edyta Dzierż
fot. Mażena Sezonow

   W malarstwie fascynuje mnie umiejętność dokonywania wyborów – koloru, miejsca dotknięcia pędzla, siły jego nacisku, kierunku, układu, kompozycji… Czy to już koniec procesu twórczego? Czy może coś trzeba jeszcze gdzieś dodać? Jaką podjąć decyzję?
   Poza tym, że obserwowałam powstawanie obrazu i ogromne skupienie Edyty, to starałam się także słuchać komentarzy, które pojawiły się wśród publiczności. W pewnym momencie, kiedy mogło się wydawać się, że już nic więcej nie trzeba, że obraz jest skończony, Edyta sięgnęła po kolejną farbę i zamaszystym ruchem „zepsuła” coś, co komuś już się podobało ;) Wiele razy miałam okazję przyglądać się procesowi twórczemu i wiem, że trzeba pamiętać o tym, że twórca posiadł sztukę wyboru i to on decyduje, kiedy zakończyć. Czy nam się to podoba, czy nie ;)

   Kto nie miał możliwości wzięcia udziału w spotkaniu, może zobaczyć film, który zamieszczamy za pośrednictwem Maluje.pl wraz z komentarzem: Mamy dla Was video relację z czwartkowych 36 Zmysłów Sztuki, podczas których swój malarski performance miała Edyta Dzierż przy fantastycznym akompaniamencie flecistki Elżbiety Gajewskiej. Film przygotowany przez naszych przyjaciół z Lineare Art School. Dziękujemy, było fantastycznie.


   Ciekawy był także wybór utworu, który stał się inspiracją do obrazu. Zdaniem Elżbiety samotny flet brzmi jak kreska, a to za mało, by stworzyć interesujące dzieło malarskie. Zdecydowała, że dopiero flet w połączeniu z instrumentami perkusyjnymi stworzy przestrzeń i rzeczywiście ten rozmach można zobaczyć w obrazie, który powstał na „Zmysłach Sztuki”.
   Niestety, w tak krótkim czasie nie dało się poruszyć wszystkich tematów, o których chcieliśmy porozmawiać. Na przykład historia fletu była ledwie muśnięta, a to bardzo ciekawy wątek. Zainteresowanych odsyłam do programu, w którym Elżbieta Gajewska rozmawia i gra z Grzegorzem Olkiewiczem. 


   Mogliśmy zobaczyć trzy różne flety – grande, altowy i piccolo oraz usłyszeć jak brzmią. Elżbieta Gajewska powiedziała o tym, czym się różnią, który kiedy jest używany oraz jakie dźwięki można wydobyć z każdego z nich.
   Rozmawialiśmy o intuicji i wrażliwości, o wywoływaniu emocji, o synestezji, czyli odczuwaniu wszystkimi zmysłami, o wydmuchiwaniu duszy, o oddechu. Padło takie piękne zdanie, że gra na instrumencie dętym jest jak śpiew, a oddech dla flecisty jest jak smyczek dla skrzypiec.
   Poruszyliśmy także temat, czy Chopin grał Chopina, czyli czy właściwie wiadomo, jakie były intencje kompozytora? Jeśli kompozytor żyje, to jest łatwiej, choć nie dla każdego. Bartosz Kowalski (gość 30. spotkania z cyklu „Zmysły Sztuki”) wypowiedział się (jako że jest szczęśliwie kompozytorem żyjącym), że lubi, kiedy wykonawca czymś go zaskoczy. Prof. Tadeusz Gadzina zwrócił uwagę na to, że przygotowując się do wykonania utworu, należy poznać okoliczności powstania dzieła, styl czy charakter kompozytora, jego inne utwory, brzmienia, bo to może pomóc.
Obserwując proces twórczy
fot. Mażena Sezonow

   Nie obyło się bez małej prowokacji;) Bo, czy podejście wierne tekstowi muzycznemu, nie ogranicza rozwoju? Gdyby nie bunt i odejście od sztywnej formy, to może nie powstałby jazz, nie pojawili się impresjoniści, a potem kolejni rewolucjoniści w sztuce?
   To dało także przyczynek do rozmowy o abstrakcji. Czy każdy może namalować abstrakcyjny obraz? Moim zdaniem nie każdy. Jak powiedziała Edyta, żeby powstała abstrakcja musimy przejść przez realizm, pokonać długą drogę, by dojść do kreski. To trochę jak z wypowiedzią. Elżbieta stara się mówić coraz mniej, ale trafiać jak najcelniej. To także podziwiam i do tego dążę.
   Świetnie się bawiliśmy, kiedy Tadeusz Gadzina interpretował kolejne obrazy Edyty i trafiał w swoich porównaniach w intencje autorki. Pojawiła się zraniona sarna, koala, któremu zabrało eukaliptusa, czy lisek chytrusek ;) Mówiliśmy o inspiracji przyrodą i o nadawaniu tytułów obrazom, aby mogły naprowadzić odbiorcę w jakiej przestrzeni ma doszukiwać się sensu.
   Obrazy Edyty wibrują kolorem, światłem. Są jak makrofotografia. W jednych można zobaczyć zbliżenie na pióra, fragment muszli ślimaka, płatek kwiatu. Dla mnie emanują niezwykle pozytywną, relaksującą energią. Poza tym uwielbiam zielony kolor, więc kilka obrazów Edyty mnie zauroczyło.
   Muzyka, którą uprawia Elżbieta, dźwięk fletu, idealnie splata się z obrazami Edyty, co widać w materiale video, zamieszczonym powyżej.
Elżbieta Gajewska prezentuje flet piccolo
fot. Mażena Sezonow

   Było muzycznie, malarsko, energetycznie, zabawnie, choć chwilami także poważnie, ale również bardzo wesoło. A na koniec nasze zmysły smaku zostały zaspokojone „Zadzierżystymi flecikami”, czyli wspólnym słodkim dziełem Edyty Dzierż i Elżbiety Gajewskiej.
   Spotkanie trwało wyjątkowo długo, bo zaczęliśmy się rozchodzić dopiero około godziny 22:30. Jeszcze ktoś chciał o coś zapytać, jeszcze chwila na wspólne zdjęcie, jeszcze moment na ostatnie rozmowy i wyrażenie żalu, że to ostatnie „Zmysły Sztuki”. Zmęczeni, ale zadowoleni, z myślami o tworzeniu, o relacjach pomiędzy różnymi dziedzinami sztuki, pomiędzy różnymi ludźmi, rozchodziliśmy się do domów. Późno w nocy na FB zaczęły pojawiać się komentarze, pierwsze zdjęcia, pytania co dalej...
   Mamy nadzieję, że przez ostatnie pięć lat i trzydzieści sześć spotkań z cyklu „Zmysły Sztuki” nauczyliśmy sztuki wyboru… sztuki :)
"Zadzierżyste fleciki"
fot. Mażena Sezonow

   Każde spotkanie było inne. Dzięki Andrzejowi S. Grabowskiemu, kuratorowi i kreatorowi „Zmysłów Sztuki” poznaliśmy wielu niezwykłych ludzi, fascynujących twórców. Poprzez rozmowy mogliśmy prześledzić ich twórczą drogę, poznać ich pasje, źródła inspiracji. Myślę, że osoby, które przychodziły przez te wszystkie lata na nasze spotkania inaczej podchodzą do dzieł sztuki, mają swoje zdanie, częściej uczestniczą w różnych wydarzeniach artystycznych. Stworzyła się wokół „Zmysłów Sztuki” pewna społeczność, której będzie nam brakować…
   
 Za to, że przez pięć lat mogliśmy realizować tak fantastyczny projekt, chcemy podziękować Pawłowi Jaskanisowi, Dyrektorowi Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie, Arkadiuszowi Bachanowi z firmy PerAarsleff Polska, Tadeuszowi i Arturowi Sawickiemu z firmy Savel (www.maluje.pl), Monice Kalecie i Jarkowi Uścińskiemu z Oficyny Kuchennej, Jerzemu Sztylerowi z Winiarni Lippóczy Pince, Stanisławowi Kozyrze z firmy Bodoni. 
   Zapraszamy do galerii zdjęć ze spotkania na naszym fanpage'u na FB: https://www.facebook.com/zmyslysztuki/.
   Ale ponieważ nie lubimy pustki, to zapraszamy wszystkich do udziału w nowym autorskim programie Andrzeja S. Grabowskiego - w „Radości Tworzenia”, podczas którego będziemy odkrywać twórców w sobie. Więcej informacji już wkrótce!

Barbara A. Maciążek


Przed spotkaniem
fot. Mażena Sezonow

Jedna z prac Edyty Dzierż prezentowanych w Oficynie Kuchennej
fot. Mażena Sezonow

W oczekiwaniu na rozpoczęcie spotkania
fot. Mażena Sezonow

Przygotowani, z pysznym tokajem ;)
fot. Mażena Sezonow

Prof. Tadeusz Gadzina na pierwszym planie
fot. Mażena Sezonow

Zainteresowani :)
fot. Mażena Sezonow

Edyta Dzierż rozpoczęła pracę nad obrazem, w tle muzyka...
fot. Mażena Sezonow

Edyta Dzierż w akcji
fot. Mażena Sezonow

Edyta Dzierż w akcji
fot. Mażena Sezonow

Edyta Dzierż w akcji
fot. Mażena Sezonow

Edyta Dzierż w akcji
fot. Mażena Sezonow

Edyta Dzierż w akcji
fot. Mażena Sezonow

Edyta Dzierż w akcji
fot. Mażena Sezonow

Praca zakończona
fot. Mażena Sezonow

I klika słów, odpowiedzi na pytania...
fot. Mażena Sezonow

Nasi goście dyskutują także ze sobą
fot. Mażena Sezonow



Słuchamy
fot. Mażena Sezonow

Andrzej S. Grabowski prezentuje wydawnictwo -
monografię "Julian Grabowski Malarz z Tarnowa"
fot. Mażena Sezonow

A teraz prezentacja zakładek do książek
z informacją o wydawnictwie "Zmysły Sztuki"
fot. Mażena Sezonow

Barbara A. Maciążek czyta pismo otrzymane od
Juliusza Erazma Bolka
fot. Mażena Sezonow


I kilka słów o Juliuszu Eraźmie Bolku
fot. Mażena Sezonow

Dyskusje, żarty, pytania...
fot. Mażena Sezonow

Międzynarodowa publiczność :)
fot. Mażena Sezonow

Utrwaleni na kilka sposobów
fot. Mażena Sezonow

Jest wesoło :)
fot. Mażena Sezonow

Warsztat pracy Edyty Dzierż w Oficynie Kuchennej
fot. Mażena Sezonow

Chwila muzyki na żywo
fot. Mażena Sezonow

I krótko o rodzajach fletów
fot. Mażena Sezonow


Elżbieta Gajewska wykorzystuje swój flet do pokazania
jej interpretacji obrazu Edyty Dzierż
fot. Mażena Sezonow

"Zadzierżyste fleciki", znak, że spotkanie dobiega końca
fot. Mażena Sezonow


sobota, 30 stycznia 2016

Zaproszenie na 36. spotkanie z cyklu "Zmysły Sztuki" w Wilanowie


   W imieniu Pawła Jaskanisa, dyrektora Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie, oraz Fundacji "andART" serdecznie zapraszamy na 36. spotkanie z cyklu "Zmysły Sztuki", które odbędzie się 18 lutego 2016 r. (czwartek), o godz. 19:00, w Oficynie Kuchennej (na terenie Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie, ul. St. K. Potockiego 10/16).

   Naszymi gośćmi będą Edyta Dzierż – malarka i performerka oraz prof. dr hab. Elżbieta Gajewska – flecistka, kameralistka, pedagog.
   Porozmawiamy m.in.: o roli koloru, światła, formy, materii i przestrzeni w kreowaniu sztuki, o rzeczywistości i abstrakcji, a także o mitologii oraz magicznej mocy fletu.
   Jednocześnie dokonamy podsumowania całego cyklu „Zmysły Sztuki”, który zostaje zawieszony z uwagi na zbliżający się remont Oficyny Kuchennej. Przerwę chcemy wykorzystać na znalezienie wsparcia finansowego, które pozwoli nam na kontynuowanie i rozwijanie programu oraz na wydanie publikacji. Pomoc uczestników i sympatyków „Zmysłów Sztuki” w znalezieniu sponsorów jest mile widziana. 



   I tradycyjnie, poniżej, przybliżmy sylwetki naszych gości.

Edyta Dzierż (www.edyta.dzierz.netgaleria.pl) – malarka, performerka
Studia na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. W 2004 r. Dyplom z malarstwa pt. "Pejzaż" w pracowni prof. Mariana Czapli. Aneks z technik ściennych w pracowni prof. E. Tarkowskiego, "Przemienienie Pańskie", mozaika, realizacja wspólna.
W latach 2000 - 2002 specjalizacja z rzeźby w pracowni prof. Gustawa Zemły.
W latach 2007 - 2008 laureatka nagród i wyróżnień w konkursie „Obraz Sezonu i Rzeźba Sezonu w Warszawie”.
W roku 2007 Finalistka Konkursu im Franciszki Eibisch „Malarstwo” Galerii Katarzyny Napiórkowskiej w Warszawie.
ECHO, akryl na płótnie, 2014
Tworzy autorskie projekty artystyczne, a także działa jako organizator, kurator wystaw/projektów ogólnopolskich promujących sztukę współczesną. Współtworzy PRACOWNIĘ 23 na warszawskiej Pradze, a także Grupy Artystyczne: Osobno, Symfonia oraz interdyscyplinarną Młodzi Sztuką. Znalazła się w Rankingu Rzeczpospolitej „Kompas Młodej Sztuki” w latach 2008 – 2012. 
Natura to mój stymulator malarskiego poznania. Dostarcza mi sieć ukrytych połączeń: koloru - światła - formy - materii oraz przestrzeni. Przeżywam, sycę się wartościami natury. Tworzę rzeczywisto-abstrakcyjne płaszczyzny porozumienia - obrazy, w które zawsze uwikłany jest człowiek. Buduję je: mocnym kolorem dynamiczną kreską - płaską plamą barwną - szorstką fakturą - biologicznie zmodyfikowaną konsystencją farby. Obrazy wypełniam własnymi śladami, znakami, pulsującą energią...”

Prof. dr hab. Elżbieta Gajewska – flecistka, kameralistka, pedagog
Studia z wyróżnieniem ukończyła w Akademii muzycznej im. Fr. Chopina w Warszawie w klasie prof. Henryka Bartnikowskiego. Następnie doskonaliła swoje umiejętności jako stypendystka Rządu Francuskiego pod kierunkiem Jean-Pierre Rampala i Alain Marion w Paryżu oraz w Academie Internationale d’Ete w Nicei, następnie u Gezy Nowaka w Pradze.
Celem jej działalności artystycznej stała się gra solowa oraz pedagogika, której naczelnym zadaniem było przeniesienie na grunt polski zasad nowoczesnej szkoły gry fletowej bazującej na prawidłach szkoły francuskiej.
Koncertowała w Polsce i za granicą (większość krajów Europy, Kanada, Brazylia, Japonia, Korea Płd., Tajlandia, Indie, Kuba), występując z recitalami, koncertami z towarzyszeniem orkiestr symfonicznych i kameralnych oraz koncertami muzyki kameralnej. W jej szerokim repertuarze szczególne miejsce zajmuje twórczość kompozytorów polskich, w większości zarejestrowana w nagraniach dla Polskiego Radia oraz na płytach. Wśród pozycji tych znajduje się ponad dwadzieścia utworów jej dedykowanych.
Od 1965 roku jest związana z warszawską uczelnią – początkowo jako studentka PWSM, a następnie – od 1975 roku jako dydaktyk, obecnie – profesor zwyczajny UMFC. Od 1996 roku związana jest także z Keimyung University w Daegu w Korei Południowej początkowo jako „visiting professor”, a następnie profesor w klasie fletu Keimyung Fr.Chopin Academy of Music. Prowadzi również kursy dla flecistów za granicą (Kanada, Korea Płd., Brazylia, Francja, Norwegia, Szwajcaria, Białoruś).
Zaangażowana we wszelkie formy działalności mające na celu opiekę nad prawidłowym rozwojem artystycznym młodzieży, w latach 2000-2009 pełniła funkcję prezesa Stowarzyszenia Flecistów Polskich.
W 2012 roku została uhonorowana przez JM Rektora prof. Stanisława Moryto Medalem „Za zasługi dla UMFC”. W 2013 otrzymała Nagrodę Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Bogdana Zdrojewskiego za całokształt dorobku artystycznego i pedagogicznego.


środa, 16 września 2015

Przepis na interesujące spotkanie, czyli kilka słów o 33. „Zmysłach Sztuki”

   Jak organizuje się udane, interesujące spotkania, które przyciągną uważną i aktywną publiczność? Trzeba mieć talent do wyszukiwania twórców, którzy nie tylko zaprezentują swoje dzieła, ale także nawiążą dialog z publicznością. Trzeba być pracowitym i podchodzić z pasją do tego, co się robi, czyli być jak kurator i moderator „Zmysłów Sztuki”, Andrzej S. Grabowski. 
Janusz Tylman i Anna Halarewicz
fot. Anna Renata Kujawska
   Jednak to nie wszystko. Potrzebne są wcześniejsze spotkania kuratora z twórcami, czytanie materiałów o nich i ich twórczości, słuchanie muzyki, wizyta w pracowni, zapoznanie naszych gości ze sobą, rozmowy, rozmowy, rozmowy. 
   To dzięki temu, że na przygotowanie spotkania kurator poświęca dużo czasu, zdarza się, że nasi goście przejmują od niego prowadzenie i sami zaczynają moderować dyskusję. Dzięki temu, że wcześniej trochę się poznali, są ciekawi siebie nawzajem, sami poszukują analogii w swoich dziedzinach twórczości. Chcą dać nam z siebie więcej niż tylko prezentację dzieł na ścianach Oficyny Kuchennej (przez najbliższy miesiąc możemy oglądać prace Anny Halarewicz), czy utworów, które słyszymy w trakcie spotkania, tym razem były to kompozycje Janusza Tylmana w wykonaniu Joanny Stefańskiej-Matraszek.
   Co jeszcze gwarantuje spotkanie na wysokim poziomie? Społeczność zbudowana wokół wydarzenia, bo wówczas osoby, które uczestniczą w spotkaniu są rzeczywiście zainteresowane, czujne, aktywne i czerpią z możliwości bezpośredniego obcowania z twórczymi ludźmi.
Joanna Stefańska-Matraszek
fot. Marcin Grzebyk
   Na każdym spotkaniu z cyklu „Zmysły Sztuki” można dowiedzieć się czegoś nowego, odkryć nieznane obszary, obudzić lub rozbudzić w sobie zainteresowania, pasje, a przede wszystkim zrozumieć skąd twórcy czerpią inspirację, jak wygląda ich warsztat twórczy, co łączy czasem zupełnie różne dziedziny sztuki, jak twórcy odnajdują się w świecie komercji.
   Nasi goście – Anna Halarewicz i Janusz Tylman – wydają się być tak różni, a jednak nie tylko kurator, ale także Janusz znalazł wiele podobieństw, zaczynając od bardzo sympatycznej strefy życia, czyli kotów. Kot Ani – Absynt – ma swój udział w jej twórczości, bo towarzyszy jej często w akcie tworzenia. A to przejdzie przez płótno, a to strąci coś ogonem. Kotka Janusza – Luteńka – cierpliwie słucha, kiedy Janusz ćwiczy albo pisze muzykę, a niektóre utwory lubi bardziej niż inne, co okazuje w sposób czytelny dla Janusza.
   Skoro o muzyce mowa, to zupełnie zrozumiałe i naturalne jest, że towarzyszy Januszowi. Pianista musi codziennie ćwiczyć, grać czasem nudne wprawki, gamy, pasaże itp. (ciekawe, co Luteńka na to?), bo przerwy w grze powodują pogorszenie techniki. Ogromną pasją Janusza jest żeglowanie, więc zadbał o to, by na jachcie znalazł się instrument. Kiedy opowiadał o grze na jeziorach, wyobraziłam sobie, jak miły może być wieczór na przystani, kiedy po wodzie niesie się muzyka...
Anna Halarewicz przy mikrofonie;)
fot. Mażena Sezonow
   Muzyka także stale towarzyszy Ani Halarewicz, ale co ciekawe, kiedy tworzy akwarele, słucha wiadomości. Wówczas inspiruje ją słowo, batalie polityczne, dyskusje społeczne, reportaże, jak np. o Czarnobylu, co znalazło odzwierciedlenie np. w „radioaktywnej” pracy prezentowanej w Oficynie Kuchennej. Wielką i trwającą od kilku już lat inspiracją jest pokaz mody Alexandra McQueena z 2009 roku. Wybiegiem dla modelek było wówczas wysypisko śmieci – połączenie piękna z brudem, nowego z odpadkami, zniszczeniem, przemijaniem… post apokalipsa. Anię fascynuje i intryguje "ładność", uśmiech na pokaz. Z jednej strony kobiety, które tworzy na płótnie czy na ilustracjach są zjawiskowo piękne, tajemnicze, o magnetycznym spojrzeniu – trochę takie jak ich autorka, a jednocześnie mają w sobie ogrom smutku. Na obrazach postaci są niezwykle precyzyjne, kreska przywodzi na myśl grafikę, z której Ania się wywodzi, czy idąc dalej w skojarzeniu - geometrię, matematykę, co może wynikać ze związku Ani z naukami ścisłymi.
   I tu pojawia się temat matematyki. Jak mówi Janusz Tylman, matematyka nadaje muzyce porządek przebiegu, bez niej powstałby chaos. Istnieją oczywiście tacy, którzy nie przestrzegają żadnej formy, stawiają sobie za cel łamanie zasad. Czy wiecie, co oznacza preparowanie fortepianu czy preparowanie dźwięku? Kto był na spotkaniu, ten wie ;) A widzieliście zapis nutowy bez nut, ale za to z odnośnikami do przypisów, gdzie znajduje się instrukcja, jak grać?
   Powstało tak dużo utworów muzycznych, że współczesny kompozytor musi
Publiczność dopisała:)
fot. Mażena Sezonow
mieć ogromną wiedzę, żeby nawet mimowolnie 
nie popełnić plagiatu. Nie chodzi nawet o same dźwięki, ale o melodię, rytm, harmonię. W Polsce prawo autorskie nie jest aż tak restrykcyjne jak np. w USA, ale i tak trzeba się pilnować, sprawdzać, pytać innych, czy nie słyszą w tym, co skomponowaliśmy czegoś, co już wcześniej powstało. Janusz przytoczył słowa Witolda Lutosławskiego, który mówił, że dobry kompozytor dużo wyrzuca do kosza. Im więcej wyrzuca, tym lepszym jest kompozytorem.
   Ania Halarewicz też dużo wyrzuca. Urządza nawet rytualne darcie papieru, a płótna zamalowuje. I to, co w muzyce można nazwać preparowaniem dźwięków, czyli np. wydobywanie dźwięków z fortepianu poprzez uderzanie dziwnymi przedmiotami w struny, u Ani objawia się poszukiwaniem nowych narzędzi malarskich. Ania mówi o sobie, że jest „międzytechnikalna”, łączy, miesza, a narzędzie wychodzi po drodze, czy jest to patyk, zaostrzona końcówka pędzla, skarpetka, a nawet tusz i piórko nietypowo wykorzystywane w malarstwie. Lubi zaskakiwać samą siebie podczas pracy.
   Z Anią rozmawialiśmy o linii/kresce w rysunku i o plamie w malarstwie. Także o tym, co zrobić, aby obraz nie był ilustracją, a ilustracja obrazem. Nasi goście
Prace Anny Halarewicz
fot. Mażena Sezonow
dyskutowali o sztuce na zamówienie i wolności także w takiej pracy, w której ktoś czegoś oczekuje od twórcy. 

   Janusz mówił o różnicach w muzyce teatralnej, gdzie ogranicza nas czas i miejsce oraz o muzyce filmowej, której nagranie odbywa się w studiu, w tworzeniu której można użyć różne narzędzia, wykorzystać wielką orkiestrę. 
   Inaczej pisze się muzykę dla siebie, wówczas ma się pełną dowolność. Jeszcze inaczej jest, kiedy można improwizować, jak np. ilustrując muzycznie na żywo film czy sztukę, tak jak to robi Janusz, grając rolę tapera w spektaklu „Polityka” w Teatrze 6. piętro. 
   A tworzenie na żywo, jak na przykład pisanie piosenki na antenie programu radiowego? To musi być wyzwanie. 
   Jak dużo trzeba wiedzieć o muzyce, jak wiele utworów znać, aby być oryginalnym, nie popełnić plagiatu czy to czyjegoś utworu, czy nawet swojego dzieła?
   Ponieważ tego wieczoru gościliśmy także sopranistkę Joannę Stefańską-Matraszek, która wykonała dla nas utwory do muzyki skomponowanej przez Janusza Tylmana (m.in. do wierszy ks. Jana Twardowskiego, Julina Tuwima), to pojawił się temat tremy i adrenaliny. Kogo paraliżuje, komu dodaje skrzydeł i czy jest siłą napędową?


   Osobnym tematem było tworzenie w głowie – czy to obrazu, czy muzyki, a także malowanie bez patrzenia na kartkę, czy granie bez patrzenia na klawisze. 
   Jedno z pytań dotyczyło umiejętności rozstawania się z obrazem, czy z ilustracją. Ania powiedziała, że trzeba się tego nauczyć. Nie ze wszystkimi pracami chce się rozstawać, zdarzyło się, że odmówiła sprzedaży. Są takie przełomowe obrazy, które chowa. Ale kiedy znika seria (a pracuje w krótkich cyklach), to motywuje ją to do malowania kolejnej. Na szczęście ma kontakt ze sprzedanymi obrazami, a akwarele skanuje i kiedy ma taką potrzebę, to może na nie popatrzeć.
   Na 33. spotkaniu z cyklu „Zmysły Sztuki” okazało się także, że Janusz Tylman ma ogromny gawędziarski talent, że nie tylko gra z lekkością, ale także swobodnie i pięknie mówi. Było dynamicznie, muzycznie, śpiewnie, śmiesznie i wzruszająco, a także trochę tajemniczo, bo Ania Halarewicz jest oszczędna w słowach, ale przecież za nią mówią jej obrazy.
Niespodziewany polsko-amerykański gość
fot. Mażena Sezonow
   Ze zdarzeń niespodziewanych - pośród publiczności pojawił się mężczyzna, który przyjechał do Polski po 69 latach mieszkania zagranicą, w USA. Jako 10-latek wyjechał z kraju zniszczonego wojną, a wrócił do miejsca, które go zauroczyło. Podziękował za niesamowite, mądre i inspirujące spotkanie. Pogratulował naszym gościom oraz kuratorowi, że dali mu możliwość przeżycia tak wielu emocji.
   A my serdecznie dziękujemy wszystkim, którzy uczestniczą w "Zmysłach Sztuki" oraz tym, dzięki którym te spotkania się odbywają - Pawłowi Jaskanisowi, Dyrektorowi Muzeum Pałacu Króla Jana III w WilanowieArkadiuszowi Bachanowi z firmy PerAarsleff Polska, Tadeuszowi i Arturowi Sawickiemu z firmy Savel (www.maluje.pl), Monice Kalecie z Oficyny Kuchennej, Jerzemu Sztylerowi z Winiarni Lippóczy Pince, Stanisławowi Kozyrze z firmy Bodoni.
   22 października br. czeka nas kolejne interesujące spotkanie, które mamy nadzieję, także poruszy, pobudzi do dyskusji, do refleksji, dostarczy emocji. 
   Już wkrótce zamieszczę więcej informacji o twórcach, których będziemy gościć.

Barbara A. Maciążek

środa, 24 czerwca 2015

Koncert na cztery ręce – recenzja z 32. spotkania z cyklu „Zmysły Sztuki”

   Tym razem za tytuł recenzji z ostatniego spotkania z cyklu „Zmysły Sztuki” posłużył mi fragment wypowiedzi Anny Renaty Kujawskiej, która na naszym profilu na FB napisała tak:

   „32-drugie Zmysły Sztuki już są historią. Tak wspaniałą, że brakuje mi słów do jej opisania. Organizator i moderator Andrzej S. Grabowski ma niezwykły talent wyszukiwania i łączenia osób ciekawie prezentujących swoje umiejętności, które są ich pracą. Najkrócej, skrzypek i grafik wydają się odległymi profesjami, jednak w osobach: Tadeusz Gadzina i Maciej Buszewicz, to „koncert na cztery ręce”. Bardzo pouczające i ciekawe rozmowy pomiędzy bohaterami wieczoru oraz pytania słuchaczy świadczyły, że zainteresowanie było ogromne.
Od lewej: Andrzej S. Grabowski, Tadeusz Gadzina
i Maciej Buszewicz (fot. A.R. Kujawska)
Wypowiedzi poparte krótkimi doskonałymi filmikami i do tego coś, takie małe coś, pełne finezji, urody i smaku jak całe spotkanie (…).”
   Pani Ania zrobiła także kilka zdjęć, które z przyjemnością zamieszczam, jak również brała czynny udział w spotkaniu i zadawała pytania, podobnie zresztą jak i inni uczestnicy. Cieszymy się, że mamy tak aktywnych słuchaczy, bo dzięki nim możemy pogłębiać temat spotkania i dowiadywać się jeszcze więcej od naszych gości.
   Z przyjemnością i niekłamaną dumą zacytuję jeszcze dwie wypowiedzi, bo nie tylko Pani Ania skomentowała ostatnie spotkanie na FB.
   „Zmysły Sztuki - spotkanie z Tadeuszem Gadziną, skrzypkiem i grafikiem
"Gad w Buszu"
(fot. A.R. Kujawska)
Maciejem Buszewiczem. Na koniec ciasteczko "Gad w Buszu". Wyjątkowe miejsce jak i wyjątkowi ludzie.” – tak Mażena Sezonow podpisała zdjęcia, które zrobiła podczas spotkania i które także wykorzystuję w tej recenzji.   

   A Kasia Nowakowska w krótkich, ale jakże dla nas miłych słowach, tak podsumowała 32. spotkanie: „Dziękuję za kolejne wspaniałe artystyczne doznania. Było ciekawie, mądrze i zabawnie. Do zobaczenia na kolejnych Zmysłach Sztuki.”
   Tak właśnie było, bo nasi goście – Tadeusz Gadzina i Maciej Buszewicz – to nie lada osobowości. Z jednej strony energia w ruchu, z drugiej energia ujarzmiona siłą spokoju. Obaj z ogromnym darem wypowiadania myśli w sposób obrazowy, płynny, ze swadą, dowcipem. Erudycja, wyobraźnia, inteligencja i wiedza, to wszystko było obecne w każdym temacie, którego dotknęli. Chętnie zostałabym studentką u obydwu profesorów i jestem przekonana, że nie opuściłabym żadnych zajęć.
   Zawsze po takim spotkaniu pozostaje niedosyt. Choćby trwało, tak jak to - prawie trzy godziny, to nadal mało.
   Ledwo musnęliśmy temat muzyki i intrygującej twórczości w odtwórczości.
Maciej Buszewicz i skrzypce jego taty
(fot. M. Sezonow)
Zatrzymaliśmy się na moment nad kwestią krzywdzącego dla muzyka określenia „wykonawca”, bo przecież, żeby utwór był autentyczny, pełny, porywający, to - jak tłumaczył Tadeusz Gadzina, grający musi go zawłaszczyć (to jest punkt zwrotny), obdarować własną wyobraźnią, poznać i przyswoić na pamięć, czy jak to pięknie ujmuje się w języku angielskim „by heart”, czyli musi go niejako przepuścić, przefiltrować przez serce.
   Jakże piękna była chwila, podczas której Maciej Buszewicz zaprezentował skrzypce, na których grał jego ojciec (uwiecznione na plakacie dotyczącym Letnich Koncertów Symfonii Varsovia, prezentowanym w Oficynie Kuchennej). Ostatni raz Maciej słyszał ich dźwięk ponad 50 lat. Tadeusz Gadzina z czułością oglądał ten ponad 120-letni instrument, próbował przygotować go do gry, oceniał, gładził, aż w końcu, mimo że – jak powiedział –
Tadeusz Gadzina i skrzypce Taty
Macieja Buszewicza (fot. M. Sezonow)
skrzypce mają za krótką duszę, wydobył z nich kilka dźwięków. Zabrzmiały miękko, choć były jakby lekko przykurzone. Może to trochę jest tak, że trzeba je powoli wybudzać z długoletniego uśpienia? Może, kiedy zadba o nie dobry stroiciel, pokażą swoją pełną moc? Być może Tadeusz Gadzina zagra na nich jakiś pełny utwór? Może w ramach koncertów Kwartetu Wilanów, właśnie w Wilanowie?
   Mówiliśmy oczywiście o książce. Nie tylko o jej projektowaniu, Maciej Buszewicz obrazowo porównał pracę nad projektowaniem książki do porządkowania zawartości szuflad, ale dyskutowaliśmy także o przyszłości książki tradycyjnej, tej papierowej, o ebookach, o ich zaletach, ale i wadach.
   Czy zastawialiście się kiedyś nad tym, że alfabet to zakodowane dźwięki? To niezwykle fascynujące, bo zapis literowy można odnieść do zapisu nutowego, który jest zaklęciem muzyki w znaki. Maciej Buszewicz w interesujący sposób opowiedział krótko o początkach kodowania dźwięków mowy i o tekście oracza, który zrodził się w Starożytnej Grecji. Piszący poruszał się jak podczas orania pola, a w kolejnej linijce umieszczał litery/znaki, jak w lustrzanym odbiciu.
Chwila o wydawnictwach muzealnych, które
Paweł Jaskanis wręczył naszym gościom
(fot. J. Maciążek)

   Kolejnym fascynującym wątkiem był… mózg. Tak, tak, to też jest temat, który może pojawić się na „Zmysłach Sztuki” ;-) Jak muzyka wpływa na mózg? Jak granie, ale i wyobrażanie sobie ruchu takiego jak podczas prawdziwej gry, przeżywanie dźwięków uaktywnia pewne obszary mózgu? Kto był na spotkaniu, ten wie.
   Ponieważ gościliśmy Macieja Buszewicza, to był to znakomity moment, aby pokazać szerszej publiczności film „Kalendarze Wilanowskie 2006-2015", czyli 10 lat ucztowania sztuki dawnej i współczesnej. Jest to projekt, w który zaangażowali się dwaj wybitni twórcy - Maciej Buszewicz oraz Tomek Sikora (był gościem 23. spotkania z cyklu "Zmysły Sztuki"). Tomek, mając 100% wolności twórczej, tak aranżuje fotografie, że każdorazowo poznajemy pałac Króla Jana III z zupełnie nowej perspektywy. Jednocześnie, prof. Maciej Buszewicz, projektuje kalendaria w taki sposób, że stanowią element dialogu pomiędzy fotografią, sztuką dawną i współczesną. Poniżej zamieszczam film, dla tych, którzy nie byli na spotkaniu, ale i dla tych, którzy byli i mają ochotę obejrzeć go jeszcze raz.


   
   Oczywiście musiało być także coś dla zmysłu smaku, czyli artystyczne ciastko. Tym razem miałam swój udział w tworzeniu, bo wymyśliłam nazwę „Gad w Buszu©”. Na szczęście nasi goście mają poczucie humoru i przy okazji Tadeusz Gadzina opowiedział anegdotę, jak to kiedyś usłyszał: „Ty jesteś Pagadzini!” Coś w tym jest, bo wizerunkowo i energetycznie ma w sobie coś z Nicolo Paganiniego ;-)
 
I jeszcze upominki od Muzeum i od maluje.pl
(fot. J. Maciążek)
 Zatem było bardzo interdyscyplinarnie, muzycznie, graficznie, plastycznie, a przy tym wesoło i wzruszająco, poważniej mniej lub bardziej oraz smakowicie.
   Serdecznie dziękujemy Pawłowi Jaskanisowi, Dyrektorowi 
 Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie, przede wszystkim za to, że możemy od kilku lat prowadzić „Zmysły Sztuki” w tak pięknym otoczeniu, a także za to, że tak czynnie uczestniczył w 32. spotkaniu. Wszystko wskazuje na to, że nasz wspaniały duet – Tadeusz Gadzina i Maciej Buszewicz - będzie częściej gościł w Wilanowie, bo Paweł Jaskanis ma jakiś pomysł, o którym może wkrótce będziemy mogli więcej napisać.
   Dziękujemy firmom wspierającym „Zmysły Sztuki" za to, że dbają o naszych gości - Arkadiuszowi Bachanowi z firmy 
PerAarsleff Polska, Tadeuszowi i Arturowi Sawickiemu z firmy Savel, będącej dystrybutorem Winsor & Newton, Williamsburg oraz Golden Artist Colors (www.maluje.pl), Jarkowi Uścińskiemu i Monice Kalecie z Oficyny Kuchennej, Jerzemu Sztylerowi z Winiarni Lippóczy Pince, Stanisławowi Kozyrze z firmy Bodoni.
   A na blogu będę Państwa oczywiście informować o przygotowaniach do kolejnego spotkania, które odbędzie się 10 września br., oczywiście w czwartek i oczywiście o godz. 19:00.
Barbara A. Maciążek



Skrzypce jeszcze w "trumience" ;-) Kto był, ten wie o czym piszę.
(fot. J. Maciążek)

Porównując skrzypce; w tle plakaty Macieja Buszewicza
(fot. J. Maciążek)

Tadeusz Gadzina i dwoje skrzypiec oraz
plakaty Macieja Buszewicza do przedstawienia "Romeo i Julia"
(fot. A.R. Kujawska)

Maciej Buszewicz opowiada, Tadeusz Gadzina prezentuje i komentuje
(fot. J. Maciążek)
Oto skrzypce, które należały do Taty Macieja Buszewicza
(fot. A.R. Kujawska)
I chwila gry na skrzypcach należących do Taty Macieja Buszewicza
(fot. A.R. Kujawska)
I jedna z wielu dyskusji pomiędzy naszymi gośćmi
(fot. M. Sezonow)
Skrzypce Tadeusza Gadziny i dwa smyczki
(fot. A.R. Kujawska)
Paweł Jaskanis i nasi goście
(fot. M. Sezonow)