niedziela, 27 maja 2012

Zaproszenie na spotkanie z Eugeniuszem Gerlachem i Andrzejem Personem

   W imieniu dyrektora Muzeum Pałacu w Wilanowie Pawła Jaskanisa zapraszam na 14 czerwca (czwartek) 2012 r., na godz. 19:00, do Królewskiej Cukierni Wilanowskiej, gdzie w ramach kolejnego spotkania z cyklu "Zmysły Sztuki" będziemy gościć Eugeniusza Gerlacha, artystę malarza oraz Andrzeja Persona, dziennikarza, komentatora sportowego, senatora RP.
   Porozmawiamy o sporcie w sztuce, źródłach inspiracji, potrzebie tworzenia. Doświadczenia i przemyślenia naszych gości przybliżą uczestnikom „Zmysłów Sztuki” kolejną dziedzinę życia, która od wieków dostarcza wielu emocji. W Królewskiej Cukierni Wilanowskiej zostanie zaprezentowane malarstwo Eugeniusza Gerlacha z cyklu poświęconego tematyce sportowej, a Andrzej Person będzie „malował” barwną polszczyzną historie ze świata sportu. 
   Ukoronowaniem wieczoru będzie jak zawsze coś słodkiego. Przy udziale kuratora projektu Andrzeja S. Grabowskiego, bohaterowie spotkania wykreują ciastko, a 
mistrz cukierniczy z Królewskiej Cukierni Wilanowskiej skomponuje je smakowo i wykona. 
   Obrazy Eugeniusza Gerlacha prezentowane podczas "Zmysłów Sztuki" będzie można oglądać do 17 lipca 2012 roku.
   Choć wstęp na "Zmysły Sztuki" jest wolny, to chciałam przypomnieć, że ilość miejsc jest ograniczona...





    Eugeniusz Gerlach urodził się w roku 1941 w Bieniawie k. Tarnopola (na Kresach Wschodnich). Na Ziemie Odzyskane przybył w roku 1946 zamieszkując w Paczkowie (powiat Nysa). Tam też uczęszczał do szkoły podstawowej w latach 1949-1955. W latach 1955-1960 uczęszczał do Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych we Wrocławiu. W latach 1960-1966 studiował w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, na Wydziale Malarstwa i Grafiki. Malarstwo sztalugowe i architektoniczne studiował w pracowni prof. Wacława Taranczewskiego, natomiast grafikę u prof. Mieczysława Wejmana. Dyplom z wyróżnieniem uzyskał w 1966 roku. Promotorami jego pracy dyplomowej byli m.in. Wacław Taranczewski, Czesław Rzepiński, Jonasz Stern i Hanna Rudzka-Cybisowa. Od roku 1966 jest członkiem Związku Polskich Artystów Plastyków. W swoim dorobku ma ponad 50 wystaw indywidualnych i udział w ok. 70 wystawach zbiorowych - okręgowych i ogólnopolskich, na których zdobywał nagrody i wyróżnienia. 

czwartek, 24 maja 2012

W czerwcu będzie sportowo

   "Zmysły Sztuki" nie boją się żadnych tematów:-) 
   14 czerwca gośćmi Muzeum Pałacu w Wilanowie będą Eugeniusz Gerlach, artysta malarz, który chętnie podejmuje tematy sportowe oraz Andrzej Person, dziennikarz, komentator sportowy, senator RP. 
  Zaprezentujemy obrazy o tematyce... oczywiście sportowej:-) Porozmawiamy o źródłach inspiracji, warsztacie malarskim i dziennikarskim, a także - zgodnie z tradycją - posmakujemy kolejnego artystycznego ciastka©
Eugeniusz Gerlach

   Więcej o naszych gościach napiszę już wkrótce, a póki co zapraszam na:

piątek, 18 maja 2012

"Tabor wędruje do nieba..." - uzupełnienie relacji z ostatniego spotkania

Umknęła mi jedna ciekawa informacja, więc uzupełniam:-) 
Andrzej S. Grabowski, kurator „Zmysłów Sztuki”, w nawiązaniu do tego, o czym mówił Adam Bartosz o Romach, opowiedział na naszym XI spotkaniu o widowisku, które zorganizował w Tarnowie w 1979 roku, pod patronatem UNESCO. 
Do cygańskiego obozowiska stworzonego na północy Tarnowa przybywa tabor, a w nim pan młody. Odegrane zostają barwne i radosne zaślubiny. Jest cygańska kapela, śpiewy i tańce, kolorowe wozy, namioty, dzieci, psy, kury i kaczki. A nocą Cyganie śnią sen... Na dymach parafinowych, na tle lasu, odbywa się pokaz filmu  „Tabor wędruje do nieba” (1975 r.), w reżyserii Emila Lotianu. 
Niestety, nie ma nagrań z widowiska, ale film, który był wówczas prezentowany, można obejrzeć choćby z uwagi na urzekającą muzykę: http://www.dailymotion.com/video/xin5f7_tvg-9-gipsyroad-tabor-wydruje-do-nieba-lektor_music.

środa, 16 maja 2012

Relacja z XI spotkania z cyklu "Zmysły Sztuki"

   Żeby wprowadzić się w nastrój i przywołać klimat XI spotkania, przekopałam szufladę z płytami, bo pamiętałam, że powinnam mieć w swoich zbiorach dysk z muzyką chasydzką. Efekt - w tle gra i śpiewa mi Il Gruppo Shalom. Na płycie "Minor Ledor" są utwory liturgiczne, chasydzkie, a także folkowe z Izraela. 
   Niestety, nie mam żadnych utworów cygańskich, ale myślę, że to nie wpłynie na relację ze spotkania, na którym gościliśmy Leszka Kuchniaka, artystę malarza i Adama Bartosza, etnografa, antropologa:-)
   

Dwóch panów w kapeluszach:-)
Adam Bartosz z mikrofonem, Leszek Kuchniak na pierwszym planie
(fot. Alicja Pismenko)
   Naszych bohaterów łączy nie tylko słabość do kapeluszy, ale przede wszystkim wrażliwość na inne kultury. Na obrazach Leszka możemy spotkać chasydów, Cyganów, czy jak ostatnio poprawnie mówi się Romów, a także klimaty prawosławne. Adam natomiast zajmuje się od lat kulturą i historią Żydów i Romów.
Leszek Kuchniak opowiada o tym,
jak powstawały jego obrazy
(fot. Alicja Pismenko)
   W przypadku Leszka Kuchniaka fascynacja kulturą chasydzką narodziła się podczas edukacji plastycznej w Jarosławiu, w niewielkim galicyjskim miasteczku. Szkoła, w której najwięcej się nauczył i do dziś korzysta z tej wiedzy, mieściła się w pięknej starej synagodze. Śmiał się, że ostrzegano go, by nie szedł na akademię, bo go tam zepsują. Mimo to podjął studia na wydziale rzeźby na krakowskiej ASP. Jednak dopiero po skończeniu scenografii narodził się w malarstwie na nowo. Powiedziano mu, aby zapomniał wszystko, czego nauczył się na Akademii. 
   Tematy żydowskie czerpał z literatury. Inspirowała go twórczość Isaaca Bashevisa Singera, Bruno Schulza, Marca Chagalla. 
Dwustronny obraz:-)
   Na jednym z obrazów Leszka muzycy żydowscy przygrywają młodej parze, która unosi się nad miasteczkiem. Można go wieszać tak, jak zaprezentowany został w Królewskiej Cukierni Wilanowskiej, albo do góry nogami i dzięki temu mieć dwa w jednym, jak zażartował Leszek. 
   Na kolejnym obrazie na głowie św. Jana przycupnęły cerkiewki. Wyglądają jak przeniesione prosto z Bieszczad, których urok inspiruje artystę. Na innym obrazie tajemniczy zaułek na krakowskim Kazimierzu, po którym Leszek wiele razy spacerował w czasie studiów. Na kolejnych domki przylepione do siebie jak w galicyjskich miasteczkach, wesele żydowskie jak z singerowskiej powieści, puste łóżka z opustoszałego żydowskiego miasteczka, czy syn marnotrawny, czyli Leszek, który powrócił do domu ze Stanów - goły i wesoły. 
   Mnie zauroczył obraz znad kominka - "Błogosławieństwo Elimelecha" - na płótno nalepione zostały elementy z drewna lipowego, rzeźbione i pomalowane w tajemnicze kolory. Domki wychodzą z obrazu do widza... 
Adam Bartosz na pierwszym planie
(fot. Alicja Pismenko)
  Wiele lat temu życiem Adama Bartosza zawładnęły dwa tematy - romski i żydowski. Na spotkaniu pojawił się ubrany w koszulkę z napisem "Mam cygańską duszę", co może być wielce prawdopodobne:-) Opowiadał o tym, jak pojawił się w Tarnowie, gdzie zafascynował go kirkut, zaniedbany, nieodwiedzany od lat oraz pozostałość po synagodze, której ruiny w centrum Tarnowa przypominały o wojnie. Nie miał kogo dopytać o historię tarnowskich Żydów. Dopiero po studiach odkrył, że przed wojną połowa ludności Tarnowa to byli Żydzi. Zniknęło około 25 tysięcy ludzi i jakby słuch po nich zaginął. Na szczęście zostały ślady. W Muzeum Tarnowskim odnalazł ogromną ilość dokumentów i w 1982 roku zrobił pierwszą w powojennej Polsce wystawę o Żydach. Dopiero rok później, w 40 rocznicę Powstania w Getcie Warszawskim, zadekretowano oficjalnie zainteresowanie Żydami.
W tle obrazy Leszka Kuchniaka
(fot. Alicja Pismenko)
   Adam nawiązał do malarstwa Leszka i wyjaśnił, że to co widzimy na obrazach, to chasydzi, czyli ruch, który dla postępowych Żydów jest tematem wstydliwym, jest traktowany jak zakała narodu. Chasydzi czczą Boga poprzez taniec i śpiew, rodzaj ekstatycznej modlitwy, która prowadzi do radosnego stanu uniesienia i zachwytu, przynosi człowiekowi radość i pogodę ducha, zespala z Bogiem. Największym grzechem jest smutek. Choć ból jest potrzebny, aby można było rozróżnić radość. Podczas spotkania mieliśmy okazję usłyszeć właśnie taki radosny śpiew, jak również popróbować paschalnej śliwowicy. Zamieszczam linka do filmu dokumentującego koncert Benziona Millera w Synagodze w Bobowej, zorganizowany przez Muzeum Okręgowe w Tarnowie: http://gryfittv.pl/film/101,Koncert-Benziona-Millera-w-Bobowej-. A pod linkiem: http://tarnowskikurierkulturalny.blox.pl/2010/07/Chasydzi-Powrot.html można przeczytać o chasydach i o wystawie na ich temat, która odbyła w Muzeum w Tarnowie.
   Od tematu żydowskiego przeszliśmy do Romów, których losy są podobne do losów narodu żydowskiego. Oni także byli skazani na całkowitą zagładę. Są także narodem drogi, który ponad tysiąc lat temu wyszedł z Indii i rozproszył się. Żydzi są ludem księgi, natomiast Cyganie nie mają kodyfikacji kultury, nie mają własnego systemu edukacji, ich język nie jest zapisany. Nikt ich nie uczy historii i kultury romskiej. W Tarnowskim Muzeum Okręgowym właśnie z inicjatywy Adama powstał w latach 70-tych ubiegłego wieku zbiór romski. Dzieci romskie tu właśnie mogą dowiedzieć się o swojej kulturze i historii. Co roku organizowany jest także Tabor Cygański, czyli pokaz dawnego trybu życia - edukowanie poprzez zabawę. Polecam film o XI Taborze Pamięci Romów 2010:


   A także artykuł o Cygańskim Taborze Pamięci: http://www.muzeum.tarnow.pl/artykul.php?id=17&typ=6
   Rozmawialiśmy o zwyczajach grzebalnych Romów, kulcie zmarłych i ucztowaniu na grobach. O rozróżnianiu swój - obcy, czyli Rom to swój, a gadzio to obcy, podobnie Żyd i jego przeciwieństwo goj. Co ciekawe, podobno słowo Inuit znaczy "ludzie", zatem każdy, kto nie jest Inuitem nie jest także człowiekiem;-) 
   Adam opowiadał o Galicji, przez którą przewijały się różne narody, o Cyganach wędrujących, którzy gardzą Cyganami osiadłymi. Dowiedzieliśmy się, że język romski ulega spolszczeniu. To wywołało dyskusję o tym, czy integrować, czy asymilować, czy uczyć, czy raczej zostawić samych sobie? Czy kształcić dzieci romskie wraz z dziećmi polskimi, czy osobno? Okazuje się, że każdy wykształcony Rom ma partnera niecygańskiego. Co z językiem cygańskim, w którym nie wolno mówić nie-cyganom? 
   Mówiliśmy o barwności Cyganów, o ocieraniu się o kicz w mieszaniu kolorów chust, spódnic, koszul, wozów w taborze. 
   O straszeniu dzieci Cyganami. Adam opowiedział, że gdy zaczął rozumieć język romski, to usłyszał, że matki cygańskie straszą nim swoje dzieci. Inność zawsze budzi obawy, dopóki jej nie oswoimy i nie poznamy.   
   Nie zabrakło oczywiście autorskiego ciastka. Adam wymyślił nazwę Romano Khamoro©, czyli Cygańskie Słoneczko. Leszek przygotował projekt, który zawierał barwy-symbole cygańskie - czerwień, czyli krew i miłość, niebieski, czyli niebo, które oznacza wolność, zielony, czyli trawa, łąka, ziemia i oczywiście żółty symbolizujący słońce. Andrzej wraz z Moniką, menedżerką Królewskiej Cukierni Wilanowskiej, wypracowali wspólnie smak. 
   Efekt i wizualny, i smakowy - rewelacyjny!
Ciastko Romano Khamoro©(fot. Alicja Pismenko)
   Szkoda było rozchodzić się do domów, bo temat jest niezwykle fascynujący, wciągający, tak że czas minął niepostrzeżenie, chyba szybciej niż zazwyczaj. Świat ukazany na obrazach Leszka, widziany przez niego w bajkowych kolorach, oparty na wyobrażeniach połączył się ze światem prawdziwym, badanym przez Adama, antropologa, naukowca, praktyka. Te dwa światy mogą się tak wspaniale przenikać, uzupełniać...
   Zapraszam do obejrzenia impresji filmowej przygotowanej przez Alicję Pismenko, a także do odwiedzenia Królewskiej Cukierni Wilanowskiej, gdzie do 12 czerwca można oglądać obrazy Leszka Kuchniaka.


sobota, 5 maja 2012

Modlitwa, Szabas, Raj...

   Wielu artystów podejmowało w swoim malarstwie temat kultury żydowskiej. Ponieważ na najbliższych "Zmysłach Sztuki" będziemy rozmawiać między innymi o kulturze żydowskiej, to poniżej zamieszczam obrazy autorstwa Juliana Grabowskiego, który dzisiaj skończyłby 90 lat. Z okazji urodzin artysty pod tablicą pamiątkową umieszczoną w budynku Tarnowskich Wodociągów, gdzie Julian Grabowski przyszedł na świat, oraz na Starym Cmentarzu Tarnowskim, gdzie spoczął po śmierci, pracownicy Tarnowskich Wodociągów złożyli kwiaty. W imieniu Andrzeja S. Grabowskiego, jego siostry i mamy, bardzo dziękuję Panu Tadeuszowi Rzepeckiemu, Prezesowi Tarnowskich Wodociągów, za dbałość o zachowanie pamięci o Julianie Grabowskim.


Tablica pamiątkowa
w budynku Tarnowskich Wodociągów
  
Grobowiec rodzinny


   Obrazy, które wybrałam do zaprezentowania dzisiaj na moim blogu, to "Modlitwa" i "Szabas", czy inaczej szabat. Szabat to najważniejsze święto żydowskie, które zaczyna się o zmierzchu w piątek i trwa do zmierzchu w sobotę. Mam nadzieję, że podczas "Zmysłów Sztuki" dowiemy się więcej na temat zwyczajów, czy obrządków związanych z religijnością, czy to Żydów, czy Romów, o których także będziemy mieli okazję porozmawiać.   


Modlitwa, 1964, olej/płótno, fot. Rafał Moździerz
Muzeum Okręgowe w Tarnowie
Szabas
    
   Skoro piszę o Julianie Grabowskim, to wykorzystam tę okazję do pokazania mojego ulubionego obrazu pt. "Raj". Zauroczył mnie od pierwszego wejrzenia. Mogę wpatrywać się w niego godzinami, a i tak za każdym razem znajdę coś, co wydaje mi się, że widzę po raz pierwszy... Kojarzy mi się z kartą  "Kochankowie" z talii Tarota. 
Raj, 1963, olej/pilśń/collage, fot. Rafał Moździerz
Muzeum Okręgowe w Tarnowie


Więcej o Julianie Grabowskim pod linkiem: